Zrobiłem sobie krótką przerwę od publikowania postów na blogu. Spowodowane jest to prywatnymi sprawami, które zostałem zmuszony uporządkować w trybie pilnym. Nadal jestem w trakcie “robienia porządków” w swoim życiu, także z pewnością publikacje nie będą tak częste jak wcześniej. Nie jest to jednak próba porzucenia MonuMentalnie, czy znudzenia się tym projektem. Wszystkie moje siły są skierowane teraz w nieco inną stronę.
Można powiedzieć, że skierowałem wszystkie żagle w odpowiednim kierunku, jednak ze względu na bezwietrzną pogodę zamiast żeglować pełną parą, zmuszony jestem mozolnie wiosłować, by dotoczyć się w końcu do jakiegoś portu, w którym można będzie odpocząć.
W związku z powyższym, nie bardzo jestem w stanie znaleźć czas na to, by pisać, co u mnie. Ze względu jednak na to, że zbliża się pewno istotne wydarzenie, postanowiłem jednak wygospodarować te parę chwil na coroczną refleksję.
Jak co roku, w okolicach końcówki sierpnia robię sobie wewnętrzny rachunek sumienia podsumowujący miniony rok starań. Sprawdzam, dokąd udało mi się dojść, jakie lekcje czekały na mnie po drodze i jak bardzo zmienił się mój światopogląd i priorytety.
Pod względem stosunków międzyludzkich sytuacja nie wygląda tak znowu beznadziejnie. Poznałem masę osób, co umożliwiło mi dojrzenie świata z innej niż zwykle perspektywy. Jedni dali mi masę miłości i radości, inni postanowili dodać od siebie nieco gorzkich doświadczeń, pozwalających na jakże ważne przewartościowanie sobie dotychczasowych poglądów na świat i funkcjonowanie pośród społeczeństwa. Wszystkim im jestem niezmiernie wdzięczny, za ogrom mądrości, jaką wnieśli do mojego życia w tym roku. Przede wszystkim pragnę podziękować Żonie oraz najbliższym, którzy pomogli mi przetrwać najcięższe momenty. Bez nich wszystko byłoby nieporównanie cięższą przeprawą. Dziękuję.
Dziękuję też Wam, drodzy MonuMentalni. Dzięki temu, że jesteście, chciało mi się pisać i poszukiwać tych optymalnych rozwiązań, które końcowo muszą przekuć się w nasz wspólny sukces. Pisanie jest dla mnie niezmiernie ważne. Mimo, iż ciężkie, to wiem, że plusy znacząco przeważają nad negatywnymi sprawami. Gdyby nie ten blog, na pewno nie byłoby mi łatwo uświadomić sobie niektórych rzeczy, których wyeliminowanie pozwoliło mi na odzyskanie części kontroli nad własnym życiem.
Pochłonąłem w tym roku ogromną dawkę książek, które również zmieniły mój sposób myślenia. Jedną z nich jest zdecydowanie pozycja, o której pisałem ostatnio – “Odwaga bycia nielubianym”. Jeżeli jeszcze nie czytaliście, serdecznie polecam. Myślę, że każdemu przyda się te parę ważnych słów, które autorzy przemycają pod płaszczykiem dialogu pomiędzy młodzieńcem a mędrcem. Zmiana myślenia w kategoriach hierarchizacji relacji międzyludzkich okazała się jedną z kluczowych zmian w ostatnim czasie. Kolejną było uświadomienie sobie, że ludzie mogą trwać w pewnych schematach właśnie dlatego, że ich potrzebują w danym momencie, nawet jeżeli na pierwszy rzut oka wywierają na nich negatywny wpływ.
Zrobiłem też masę kursów. Nauka o danych szalenie mnie pochłonęła. Uczenie się Pythona w końcu zaowocowało tym, że byłem w stanie pojąć, jak tworzyć modele do nauczania maszynowego, takie jak regresje czy drzewa decyzyjne. Przede mną jeszcze sporo nauki, ale wkręciłem się w to na tyle, że jest to raczej przyjemność, a nie smutny obowiązek. Analiza danych to serio fascynujący odłam nauki. Chętnie podzielę się z Wami wynikami zabawy z danymi, jeśli uda mi się wyciągnąć z nich coś naprawdę sensownego. Ciągły rozwój i nauka nowych rzeczy daje mi sporego energetycznego kopa, który umożliwia to mozolne wiosłowanie, do którego ostatnio jestem zmuszony.
Trening siłowy stał się ostatnimi czasy nieco monotonny. Przestałem czuć szczeniackie podniecenie na każdym treningu, które wcześniej nie opuszczało mnie ani na krok. Zamiast tego, w tym roku zrobiłem więcej jednostek treningowych, niż w zeszłym, jednakże stało się to swojego rodzaju rutyną. Idę, bo chcę się lepiej czuć, rozwijać się i być coraz silniejszym, jednak świadomość tego, jak wiele mi jeszcze brakuje, żeby móc być szczerze zadowolonym z rozwoju w tym aspekcie nieco demotywuje. Pamiętam jednak, że kiedy czasem nie ma ochoty na trening, tym bardziej wartościowe jest to, że w końcu na niego pójdę. Budowanie dyscypliny i wytrwałość to wartości o wiele wyższe niż chwilowa radość z odpuszczonego treningu, prowadząca do tego, że motywacja ucieka jak powietrze z balona, którego koniec ktoś nagle odwiązał. Nie daję spuścić z siebie powietrza i ciągle napełniam ten balon, robiąc po prostu to, co potrzeba. Dzięki temu, przekłada się to również na wiele innych aspektów, takich jak nie odpuszczanie nauki, czytania, robienia porządków, czy innych, mniej fascynujących rzeczy, które po prostu trzeba zrobić, nawet kiedy się nie chce.
Mimo wszystko, nadal czuję się o niebo lepiej, kiedy już jestem w trakcie treningu. Samo wyjście z domu jest najgorsze, potem z każdą minutą jest coraz lepiej, szczególnie w momencie, kiedy w ciele zaczynają krążyć endorfiny oraz inne związki stymulowane przez trening siłowy i ruch.
Podsumowując, masa pracy została wykonana w tym roku. Nie mogę zapominać jednak, że jeszcze więcej czeka jej również w latach kolejnych. Wszystko to jednak służy pewnemu większemu celowi, który prędzej czy później musi wypalić.
Dziękuję serdecznie za kolejny rok, oby te nadchodzące były lepsze, niż poprzednie!
Zainteresował Cię dzisiejszy wpis? Chcesz zobaczyć więcej? Zapraszam Cię na podstronę bloga MonuMentalnie.com. Wystarczy, że klikniesz tutaj.
Jeśli chcesz dołączyć do naszej społeczności, zajrzyj także na Facebook, LinkedIn oraz Instagram!
Leave a Reply